W pierwszym wpisie MINIMALNIE czyli Prostsze życie, napisałam Wam kilka tematów, które będę poruszać w tym cyklu. Z tego względu, że Apetyczne wnętrze to blog o wnętrzach, na małą rozgrzewkę będzie zabawa wnętrzarska :)
Pewnie wielu z Was powie mi, że miałam nie pisać o ograniczaniu się do mniejszej ilości przedmiotów, jednak chciałam Wam dziś, na rozgrzewkę zadać pewne zadanie, które pomoże zrozumieć nam znaczenie MINIMALNEGO życia, które dotyczy przestrzeni, w której bywamy, czasu i miejsca… :)
czy są takie rzeczy w Waszych domach, które są po prostu zbędne? Zajmują sporo miejsca? Kuszą? Nic nie wnoszą wspaniałego? A co najgorsze, kradną cenny czas? Oczywiście, że tak!
Jedną z takich rzeczy jest ukochany telewizor. Choć zauważyłam, że większość z moich znajomych nie posiada go w swoich domach, to jednak w innych domach cały czas widać migające jasne światło ekranu. Ja bez tej cudownej maszyny żyję od momentu, kiedy wyprowadziłam się z domu na studia. Nigdy mi go nie brakowało. Wole radio, posłuchać muzyki czy ciekawej rozmowy. Ale co ma wspólnego telewizor z minimalnym życiem?
ZAJMUJE DUŻO MIEJSCA (przestrzeń)
obecnie telewizory są bardzo duże, wręcz to wyścig, kto będzie mieć bardziej zbliżony ekran do mini kina. Trudno je odpowiednio ustawić i często także, tad czym mocno ubolewam, wielu z nas planując swoje mieszkania na pierwszym miejscu zastanawiają się, nie gdzie będzie stać rodzinny stół, ale gdzie zawiśnie TV … to straszne!
KRADNIE NASZ CENNY CZAS (czas)
przyznajcie… jak dużo czasu poświęcacie szklanemu ekranowi? Naprawdę, czasem zastanawiam się, gdybym miała telewizor, czy udałoby mi się zrobić tak wiele ile udaje się dokonać obecnie.
ROZLENIWIA (energia)
Jak już zasiądziemy przed telewizorem, to często tracimy poczucie czasu i … chęć do pracy nad czym innym.
A jak jest u Was z TV?
A teraz… zapraszam na TEST :) przygotowałam dla Was kilka pytań, tylko warunek konieczny! Rozwiązujcie je po kolei, nie patrzcie na kolejne pytanie, zanim nie skończycie odpowiedzi na pierwsze :)
1 /
1 /
MI-NI-MA-LIZM moja ukochane słowo! Mało ale za to z klasą, dobrym smakiem i ogromnym wyczuciem gustu! :) Kto jest za? :)
OdpowiedzUsuńoczywiście, że jesteśmy za, ale to nie tylko o to chodzi :)
UsuńByć może Cię zaskoczę: nie posiadam telewizora i to z wyboru! Już kilka lat temu stwierdziliśmy, że nic ciekawego dla siebie nie znajdujemy w TV, a kanały tematyczne, które faktycznie nas interesują są nie do nabycia pojedynczo, a w mega drogich pakietach (a kto chce płacić za coś, z czego niekorzysta?). Uznaliśmy, że do szczęścia wystarczają nam usługi przez internet typu Netflix. Jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni z tego wyboru. Męczy mnie również hałas, jaki wydobywa się z tv, kiedy ten jest włączony tylko po to, żeby był, żeby coś leciało. Niestety większość osób, które znam właśnie tak ma w domu - okropne przyzwyczajenie.
OdpowiedzUsuńto gratulacje :) podobnie jak u mnie i jak u moich znajomych ze studiów. Studia pozwoliły się odciąć od TV :) i bardzo dobrze! :)
UsuńNo netflix ma to do siebie ze jak faktycznie nie ma sie czasu to idzie na nim znaleźć od czasu do czasu cos fajnego i to wystarczy. hbo za malo dodaja zeby sam wystarczyl
Usuńech, ja nie oglądam TV. mój partner nie ogląda TV. U siebie w domu go nie miałam i gdy się wprowadziłam do Partnera, też nie zamierzaliśmy wydawać na telewizor pieniędzy. Niestety los, a raczej tesciowie zadecydowali za nas... To sa bardzo dobrzy ludzie, ale wolałabym, żeby takie prezenty były wcześniej konsultowane... Jednym słowem: kupili nam telewizor, bo przecież: 'jak się znajomym przyznać, że ich syn nie ma nawet TELEWIZORA???'!!! 'Co ludzie powiedzą???'!!!! Tak, jestem zła! Telewizor u nas stoi, nikt go nie używa, a zajmuje tylko przestrzeń, którą wcześniej inaczej chcialam zaplanować. Zobacz, jaka wredna ze mnie synowa :-) Taka typowa synowa z koszmarów: wiecznie niezadowolona :-PPP A dodam, zę telewizor jest stanowczo za duzy do naszego mieszkania, no, ale widac go już od progu... ;-///
OdpowiedzUsuńPowiedzcie teściom, że jednak nie korzystacie i myślicie, czy by w związku z tym nie sprzedać, ale może im by się jednak przydał. I z głowy :)
UsuńMagda, to prawda, może taka propozycja pomoże :) a jeśli nie, to ... może jakaś akcja charytatywna? ;)
UsuńBardzo przydatny wpis - idzie wiosna więc najwyższa pora pozbyć się nadmiaru rzeczy z mojego otoczenia, zacznę od szafy z ubraniami ;)
OdpowiedzUsuńO szufladach i sposobie na nie też będę pisać :) już niebawem!
UsuńCzasem lubię obejrzeć film, lecz do tego celu używam odtwarzacza DVD i tylko do tego celu potrzebuję telewizora. Miłośnikom kina może się przydać taki sprzęt. Do telewizora nie mam jednak nawet podłączonej anteny. Nie potrzebuję tego.
OdpowiedzUsuńZaskakujecie mnie coraz bardziej! :) proszę :) rzeczywiście odtwarzać dvd potrzebuje telewizora, ale gdyby tak odtwarzać w komputerze?
UsuńJa akurat telewizor posiadam - lubię oglądać discovery, BBC Earth, czasem nawet trafi się dobry film. Grunt to używać go z sensem a nie gapić na taniec z gwiazdami. Faktem jest jednak, że pudło nie wygląda zbyt atrakcyjnie - marzy mi się schowanie go w jakiejś szafce.
OdpowiedzUsuńMasz rację Bea, to też jest tak a propos ENERGII i CZASU, bo ja nie mam nic przeciwko oglądaniu wybranych programów, ale ... z umiarem i z jakimś dodatkowym celem :)
UsuńPrzez kilkanascie lat nie mialam tv, teraz mam i niewiele sie zmienilo.
OdpowiedzUsuńDla mnie antyminimalistyczne jest posiadanie garderoby.
ciekawe podejście :) pomyślę nad takim tematem :)
UsuńU mnie taką rzeczą mógłby być telewizor, choć on nie zajmuje mi czasu, rzadko jest włączany, ogladam go tylko wtedy gdy na prawdę chcę coś obejrzeć.
OdpowiedzUsuńMyślę, myślę i myślę... i chyba nie ma takiej rzeczy w mojej przestrzeni jak na razie :)
To bardzo dobrze :) zobaczymy kolejne wyzwania z tego cyklu, może one akurat Tobie spasują :)
Usuńomatkoicórkojedyna..... a mnie właśnie mąż mój osobisty "uszczęśliwił" telewizyją........ no tak, czasem chciałabym obejrzeć jakiś dobry film, ale czy to akurat musi być teve.... po latach ciszy czuję się zaszczuta :(
OdpowiedzUsuńlubię minimalizm, ale chyba nie dałabym rady z moim zamiłowaniem do przedmiotu, choć (gdzieś już to pisałam) chciałabym mieć jeden pokój w mieszkaniu taki ascetyczny jak klasztorna cela, aby móc się tam zatopić we własne myśli...
Dokładnie, to co innego gdy jesteśmy miłośnikami rożnych pięknych rzeczy. Minimalizm nie polega na ograniczaniu się, tak jak pisałam w poprzednim wpisie, ale na odpowiednim korzystaniu z nich, w czasie, naszą energią i przestrzenią :)
UsuńNie mamy telewizora w domu - z wyboru. :) Nie tracimy czasu przed szklanym ekranem i oglądamy tylko to, co naprawdę chcemy obejrzeć i kiedy mamy na to ochotę. Jeśli zaś chodzi o minimalistyczne podejście do życia - staram się, próbuję.
OdpowiedzUsuńKolejny super przykład i dowód na to, że można zyć bez tv! :)
UsuńTeraz rolę telewizora przejmuje powoli komputer :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak jest, a zamiast wiadomości czytamy blogi :)
UsuńTelewizor mam, ale nie pamiętam, kiedy ostatnio był włączony, serio! Ja sobie o nim przypominam tylko kiedy muszę zetrzeć z niego kurz. Jest bo kiedyś dostaliśmy, to ma śmietnik nie wyrzucimy.... chyba. ;-)
OdpowiedzUsuń:) kurz... to jeden z niewielu przedmiotów, który tworzy parę idealną z kurzem :)
UsuńMinimalizm to dla wielu osób ucieczka od przytłaczającej rzeczywistości. W ciągłym biegu i chaosie dnia codziennego powrót do minimalistycznego wnętrza to niemal balsam na zszargane nerwy. Jestem jak najbardziej za :)
OdpowiedzUsuńwspomnę o tym, co napisałaś :) super porównanie :)
UsuńU nas jest :) Nawet kilka :)
OdpowiedzUsuńCóż, lubimy i często się przydaje. Trzeba jednak przyznać, ze nie jesteśmy kanapowcami
to ostatnie zdanie to wielkie ufff :) ja we wpisie chciałam wskazać co może za sobą tv nieść, nie mówię, że jest totalnym złem :) HAART, widzę że jesteśmy sąsiadkami ;)
UsuńTeż jestem za minimalizmem, szczególnie w biurze - patrzcie np. na to rozwiązanie: http://www.meble.lobos.pl/blog/mobilne-biuro/. Pewnie nie sprawdzi się ono wszędzie, ale niektórzy mogą uznać je za pomocne :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre wskazówki. Moje życie jest bardzo skomplikowane...
OdpowiedzUsuńZapraszam na moją stronę internetową
Telewizji nie oglądam od kilku lat, choć telewizor mam. Nie jest podłączony nawet do anteny. Zgadzam się z tym że oglądanie tv rozleniwia, bo to takie proste - włączyć czerwony guzik i oglądać bzdury przeplatane reklamami tracąc kolejne godziny życia.
OdpowiedzUsuńWedług mnie trzeba oddzielić telewizję od telewizora (najlepiej gdybyśmy telewizory zaczęli nazywać monitorami, bo coraz częściej - tak jak u mnie w domu, to urządzenie z telewizją nie ma nic wspólnego). Nie wyobrażam sobie jednak mojego pokoju dziennego bez telewizora, na którym mogę oglądać filmy (jestem kinomanem) czy produkcje z YouTube. Nie ma co demonizować tych urządzeń, wystarczy świadomie z nich korzystać - niech służą do konsumowania treści które rzeczywiście nas interesują i niosą jakąś wartość, a nie służą tylko do bezmyślnego zabicia czasu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń