Moi drodzy, za tydzień święto zakochanych, pewnie wielu z Was nie przepada za tym dniem, bo większość moich znajomych krzywi się na to jedno magiczne słowo. Ja lubię wszelakie dni w kalendarzu, w których wiele osób budzi się i odkrywa małe przyjemności: uśmiech, czekoladki, przytulenie, pamięta o drugiej bliskiej osobie (niekoniecznie połówce) itp... Z tej okazji przygotował dla Was niespodziankę z chyba najbardziej niespotykanymi przedmiotami do przytulenia: HUG the Stuff. Jesteście gotowi?
Czy kiedykolwiek przytulaliście się do płotu? albo inaczej ... czy marzyliście o przytuleniu blachy? Ja nie, ale gdy po raz pierwszy, podczas Targów Rzeczy Ładnych zobaczyłam w oddali mieniącą się metalową powierzchnię, to jakimś dziwnym trafem przyszła mi myśl: "ciekawe czy pod taką pościelą śpi się przytulnie i czy nie jest zimno?".
Teraz, gdy w mieście na wystawach pełno czerwonych symboli, zastanawiam się: a co jeśli ktoś nie ma z kim spędzić walentynek ... nie, nie ... tak być nie może! zawsze jest z kim, bo: kawa z najlepszą kumpelą czy smutnym porzuconym kolegą, który potrzebuje kilku słów wsparcia dobrej koleżanki - niech nikt nie będzie na mnie zły, przykłady są przypadkowymi skojarzeniami ;) W tym dniu, jak w każdym podobnym (dzień przytulania, dobrego słowa, uśmiechu, Kubusia Puchatka... itd.), możemy pomyśleć o prezencie dla wyjątkowej dla nas osoby. Tu własnie przypomniały mi się poduszki - jaśki od HUG the Stuff. Nie dość, że są puchate, miłe w dotyku, to na dodatek niespotykane! Ciekawa jestem miny obdarowanego, który dostaje BLACHAR.KE :)
To dla kogo jaka poducha?
A Wy, do czego nietypowego byście się przytulili?
zapraszam na konkurs na Apetycznym Fanpage'u!
P.S. A tak na marginesie, kto z Was zamierza wysłać w tym roku prawdziwą, papierową, kartkę walentynkową?